A.P. Krzesiwo


 słowa : Marek Markiewicz, muzyka : Stefan Brzozowski 

On wielki łajdak był i łotr i na tym koniec

No, chociaż nie, potrafił jedną rzecz

On tak jak nikt grał na saksofonie

A kiedy grał, przeganiał smutki precz

A ona spójrz, to kelnereczka bez dyplomu

Parzyła kawę tak, że tylko wyć

Ale w kąciku czasem po kryjomu

Zdarzało jej się do swych marzeń pić

Bo serce moje sypie skry jak krzesiwo

Od mego serca zapłonie cały świat

Ja każdą chwilę uczynię Ci szczęśliwą … śpiewała

W dłoniach Twych rozkwitnę niczym kwiat

A On łajdakiem ciągle był i na tym koniec

No, chociaż nie, bo przyszedł taki zmierzch

Gdy głowę jej ujął w swe dłonie

I szepnął cicho:” Krzesz swe iskry, krzesz”.

Tej nocy spłonął hotel w którym się kochali

Saksofonista z kelnereczką, ech

A na dzielnicy Ci, co Ich znali

Mówili: trudna rada  jak pech to pech

Bo serce jej sypało iskry jak krzesiwo

Od niego najpierw się zajął chyba koc

I w chwili która miała być szczęśliwą

Kochanków wieczna w swe ramiona wzięła noc

I w chwili która miała być szczęśliwą

Kochanków wieczna w swe ramiona wzięła noc

Przejdź na starą stronę zespołu »